Marcin
Starszy Piroman
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 15:34, 11 Lut 2006 Temat postu: Reminiscencja - relacja Punk Island 2004 |
|
|
Poprzednie forum zostało skasowane ale udało mi się zachować parę relacji koncertowych które są dla nas ,a myślę ze dla Was też pamiątką po gigach jak i zapisem atmosfery , spotkanych ludzi, zdarzeń które po kilku miesiącach umykają
Dlatego pod hasłem reminiscencja relacja wrzuciłem pare opowieści koncertowych
DE ŁINDOWS na Punk Island- czyli samochodem widmo do Dobrohost
Mocne postanowienie wyjazdu na Słowacje(festiwal Punk Island#3 16-17 lipiec 2004 Dobrohost 18 km od Bratysławy) o godz. 15 jak zwykle spełzło na niczym , czekaliśmy na Maćka którego auto miało kłopoty z paskiem klinowym i przed wyjazdem musiał wymienić go na nowy. Potem czekaliśmy na Domina, który tak się śpieszył ,że zapomniał prawie wszystkiego oprócz gitaryJ. Nie było tak źle o godz. 16 w dwa samochody ruszyliśmy.
Droga okazała się daleka. Około godz. 21 30 Byliśmy jeszcze przed Bratysławą wtedy zjechaliśmy z autostrady by lokalnymi drogami dotrzeć na miejsce. Niestety spóźniliśmy się na prom który bardzo skracał dojazd. Trzeba było jechać na około. Było już ciemno patrzę w lusterko, a za mną nie ma samochodu Maćka. Stajemy i dalej ani śladu. Na szczęście drogi o tej porze były już prawie puste. Czekaliśmy zastanawiając się czy im się nic nie stało. Po kilku minutach –jest jedzie ,ale kurde dlaczego bez świateł?!
Okazało się ,ze pasek ,ten nowy wymieniany, tak się rozgrzał i naciągnął ze padły światła w samochodzie. Jak tu jechać ciemno jak w rumuńskiej kopalni, a przed nami jeszcze ze 30 km. Pojawiła się nadzieja światła można było zapalić na ok. 30 sekund potem gasły. Trudno szybka męska decyzja jedziemy. Maciek miał się trzymać blisko mnie ,żeby ktoś w nas nie wjechał.
No to w drogę. Jak jechał samochód za nami, ja zjeżdżałem na pobocze i włączałem światła awaryjne, Czekając ,aż nas wyprzedzi. Jeśli ktoś jechał zna przeciwka gdy zbliżył się na odległość 100 m to Maciek włączał światła. Chciałbym widzieć minę kierowców którym nagle pojawiał się samochód widmo. Nasze szczęście ,że nie natknęliśmy się też na żaden zbłąkany radiowóz. Dojechaliśmy!
Już 500 m przed bramą festiwalu można było spotkać ludzi którzy dokładnie nas pokierowali.
Festiwal robił wrażenie duża scena mnóstwo ludzi przed nią. Występował właśnie słowacki Konflikt bardzo znana tam kapela z resztą organizatorzy imprezy. Publika wyglądała jak iście wyjęta z czasów 77-82 skóry irokezy ,ćwieki i inne dziwne fryzury jakich nie powstydzili by się najbardziej ortodoksyjni punkowcy z pocztówek londyńskich- taki tam jest klimat. Po niech zagrały Mlade Rozety i trzeba było pakować się na scenę .Zapas piwa i let’s go!
Myśleliśmy ,że o tej godzinie nie wiele osób już zostanie, była 1.30, a po scena tłum. Z pewną dozą nieśmiałości ale zapowiedz Cześka.... Azbestowi piromani i poszło. Rewelacyjne nagłośnienie wszyscy wszystko idealnie słyszeli i wśród publiki i na samej scenie .Pełny profesjonalizm. Było to najlepszy koncert jaki zagraliśmy i do tego przyjęcie jakiego w życiu się nie spodziewaliśmy. Jeszcze bis i koniec! Było rewelacyjnie.
Pierwszy dzień festiwalu trwał do 4 nad ranem i było sporo osób które do tej pory się bawiły. Co jest bardzo charakterystyczną rzeczą na Słowacji zero tępej agresji wśród tak dużego skupiska ludzi. Atmosfera pierwsza klasa. Poznaliśmy mnóstwo sympatycznych osób które nie sposób tu wymienić ale pozdrawiamy wszystkie! Bardzo zdziwił nas jak znana i cenione jest tam polska muzyka . Znali mnóstwo naszych kapel a nawet testy piosenek!! Kto w Polsce potrafi wymienić więcej niż dwie słowackie zespoły o tekstach już nie wspomnę. Do wczesnych godzin rannych raczyliśmy się piwem spotkaliśmy też rodaków z Taumaturgi którzy mieli grać następnego dnia (pozdrowienia!) Nad ranem został rozegrany też mecz piłki nożnej De łindows + Maciek kontra reszta świata, który został przez nas wygranyJ Victory i spać. Jednak na długo nie usnęliśmy bo już o 9 rano zaczął się 2 dzień festiwalu. Dziwny to pomysł żeby o tej godzinie grać punk rocka
Kilka piw coś zjedliśmy i trzeba było wracać bo nie bardzo mogliśmy zostać na drugi dzień festiwalu. Po drodze zatrzymali się na parę godzin w Bratysławie i do domu. Do granicy dotarliśmy przed zmierzchem. Podciągnięty został feralny pasek klinowy wiec spokojnie dojechaliśmy.
Była to już trzecia edycja festiwalu -2 dni ponad 40 zespołów z całej Europy i Usa , międzynarodowa także publika. Było git!!J
Podziękowania i pozdrowienia dla Cześka, Maćka , Indianina i wszystkich których spotkaliśmy!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|